Pierwszy raz zdarzyło mi się być dziś w muzeum drukarstwa, nie jako zwiedzacz w kapciach, ale niejako od kuchni, nie tylko żeby zwiedzać ale także... żeby czegoś nowego doświadczyć. Takie wizyty od kuchni z reguły są znacznie ciekawsze, zwykle też lepiej owocują...;)
Chyba mi się spodobało, więc ciąg dalszy jest prawdopodobny, a może nawet coś większego fotograficznego się urodzi, kto wie?
Dziś jedynie zajawka, bez wchodzenia w szczegóły...
cdn:)